Choć profilaktyka kojarzy się głównie z zapobieganiem chorobom, w rzeczywistości obejmuje ona również regularne kontrole, które pozwalają wychwycić objawy i zmiany na wczesnym etapie. Działania profilaktyczne umożliwiają leczenie chorób w początkowych stadiach, kiedy nie są one tak zaawansowane, a rokowania są znacznie lepsze. Nie inaczej jest w przypadku profilaktyki ginekologicznej.

 

Około 6,5 tys. zachorowań na raka endometrium, 3,5 tys. na raka jajnika i przeszło 2,5 tys. na raka szyjki macicy – statystyki roczne w kategorii nowotworów ginekologicznych są mało optymistyczne. Szacuje się, że umieralność kobiet w Polsce z ich powodu może być nawet trzykrotnie wyższa niż w większości Europy. Powód? Zmiany wykrywane są znacznie później, a zatem leczenie rozpoczyna się dopiero w późniejszych stadiach choroby. W efekcie nowotwory ginekologiczne zbierają w naszym kraju tragiczne żniwo, ponieważ powodują nawet ok. 6600 zgonów każdego roku.

Jako jeden z powodów, dla których profilaktyka ginekologiczna w Polsce kuleje, wskazuje się niewystarczający dostęp do lekarzy specjalistów w mniejszych ośrodkach. Znacznie łatwiej uzyskać poradę i badanie w mieście wojewódzkim niż w małej gminie oddalonej od niego o kilkadziesiąt kilometrów. Przykładowo, mieszkając w stolicy i szukając wolnego terminu, wystarczy wpisać w wyszukiwarce ginekolog Warszawa, aby przekonać się, że na wizytę będzie można się wybrać w ciągu kilku dni, podczas gdy mieszkanki małej miejscowości czekają na nią około miesiąca lub nawet dłużej bądź zmuszone są dojeżdżać do lekarza po kilkadziesiąt kilometrów.

Problemy z dostępnością lekarzy pojawiają się również na innym etapie, a mianowicie już przy pogłębionej diagnostyce i leczeniu, na które również należy poczekać. Choć w Polsce nowotwory ginekologiczne zabierają życie aż 6600 pacjentkom rocznie, w kraju pracuje zaledwie 384 ginekologów-onkologów. Specjaliści robią, co mogą, jednak statystyki trudno oszukać. Przy ogromnej zachorowalności chociażby na raka szyjki macicy lekarze muszą pracować na dwa etaty i więcej, nie poświęcając chorym tyle czasu, ile by chcieli.

Równie poważnym problemem są jednak braki w edukacji, zdaniem lekarzy widoczne szczególnie u kobiet z mniejszych miejscowości i z podstawowym wykształceniem. Brak świadomości na temat profilaktyki i wiedzy o leczeniu stanu przedrakowego szyjki macicy sprawia, że wiele pacjentek, nawet mając stosunkowo dobry dostęp do usług ginekologicznych, nie zgłasza się na badania cytologiczne, które pozwalają takie zmiany wykryć i to czasem nawet lata przed tym, jak rozwiną się w raka.

Edukacja, powtarzanie cytologii raz w roku, poddawanie się testom genetycznym, gdy nowotwory ginekologiczne wystąpiły w bliskiej rodzinie, wizyty u ginekologa przy pojawieniu się niepokojących objawów – profilaktyka ginekologiczna ratuje życie, a przynajmniej istotnie je wydłuża. Zmiany wykryte na wczesnym etapie znacznie łatwiej wyleczyć!