Chociaż ostatnimi czasy coraz więcej słyszy się o wykorzystywaniu własnej krwi i dobroczynnym działaniu skoncentrowanych czynników wzrostu, na najnowsze doniesienia zza oceanu lepiej spojrzeć z przymrużonym okiem. To, co w startupie Ambrosia jednym wydaje się obiecujące, eksperci oceniają raczej jako kontrowersyjne i co najmniej nieetyczne.
Za wspomnianym startupem stoi absolwent medycyny i przedsiębiorca Jesse Karmazin, który nie jest uprawniony do uprawiania zawodu lekarza. Na podstawie obserwacji dokonanych podczas stażu stwierdził, że krew młodych osób można wykorzystać do walki ze starzeniem się organizmu. Twórca projektu Ambrosia (z greckiego pokarm bogów dający nieśmiertelność i wieczną młodość) odnosi się ponadto do badań na myszach, które wykazują, że krew młodszych osobników (za sprawą białka GDF11, czynnika wzrostu i różnicowania 11) może odwrócić proces starzenia i przywrócić funkcje wielu narządom (m.in. mięśniom i mózgowi).
Czy przetoczenie krwi od młodszych osób może odmłodzić ludzi w podeszłym wieku? Jesse Karmazin zakłada, że wyniki jego badań pomogą stworzyć przeciwstarzeniowy eliksir z prawdziwego zdarzenia. Jak twierdzi, w 2012 roku wykonał retrospektywny test na 5 tys. pacjentów. Obejmował on wszystkie osoby, które przeszły transfuzję w okresie dwóch lat. U tych, którym podano krew młodszych osób, śmiertelność była podobno niższa, jednak wyników tychże badań jeszcze nie opublikowano.
W ubiegłym roku do testów dołączył się dr David Wright, który prowadzi klinikę terapii dożylnych w kalifornijskim mieście Monterey. To właśnie w tej placówce osocze od młodzieży w wieku 16-25 lat przyjęło podobno 30 zdrowych osób w podeszłym wieku, które wzięły udział w badaniu klinicznym. Jeden z mężczyzn (68-latek), który przyjął dwa litry osocza, twierdzi, że poprawiło to jego sen, zdolności poznawcze, popęd płciowy oraz samopoczucie. Jesse Karmazin utrzymuje więc, że transfuzja osocza ma odmładzać m.in. mózg, serce i skórę oraz pomagać odzyskać siły pacjentom m.in. z syndromem wiecznego zmęczenia. Jego testy budzą jednak sprzeciw otoczenia.
Badania startupu Ambrosia poddano ostrej krytyce. Lekarze zarzucają jego twórcy, że żeruje na ludzkich nadziejach w celu osiągnięcia dużych zysków. Tu warto dodać, że poddanie się badaniom nad tą kontrowersyjną metodą jest płatne. Koszt takiej „terapii” opiewa na sumę 8 tys. dolarów. Wątpliwy jest również przebieg testów, ponieważ przedsiębiorca nie wyznaczył grupy kontrolnej, której podawano by placebo. Jesse Karmazin, zważając na to, że udział w jego projekcie jest płatny, twierdzi, iż podawanie niektórych pacjentom placebo nie byłoby sprawiedliwe.
Eliksir przyszłości czy nieuczciwy biznes? Nie nam to osądzać. Naukowcy odpowiadający za badania nad myszami utrzymują, że brakuje dowodów klinicznych, które mogłyby potwierdzić obietnice Karmazina. Warto pamiętać również o tym, że transfuzja nie jest w pełni bezpieczna, ponieważ może dojść chociażby do zakażenia bakteryjnego czy wirusowego.