Trychologia jest stosunkowo nową nauką zajmującą się naturalną pielęgnacją skóry głowy oraz włosów, która stała się nadzieją dla osób borykających się z: łupieżem, łojotokiem, łuszczycą, łojotokowym zapaleniem skóry oraz atopowym zapaleniem skóry. Trycholog nie stara się zastępować lekarzy, a raczej współpracuje z nimi, pomagając swoim klientom w indywidualnym doborze najefektywniej działających kosmetyków. O męskim łysieniu opowiada stylista fryzur i trycholog kosmetyczny Krzysztof Gohra.
Dlaczego łysiejemy?
Istnieje wiele powodów, ale w 95 procentach przypadków przyczyną męskiego łysienia są hormony, a konkretnie wysoki poziom testosteronu, który pod wpływem enzymu 5-α-reduktazy (5-alfa-reduktaza) przechodzi w dihydrotestosteron (DHT). DHT jest obecny w mieszkach włosowych. U osób predysponowanych genetycznie pod jego wpływem mieszek stopniowo się zmniejsza, a faza wzrostu włosa ulega skróceniu na rzecz fazy spoczynkowej. Inaczej mówiąc, włosy odrastają, ale po każdym kolejnym cyklu (od wzrostu, przez spoczynek do wypadnięcia - przyp. red.) są krótsze i cieńsze, aż na głowie zostaje tylko tzw. meszek. Kiedy przyjrzymy się uważnie łysemu mężczyźnie, który się nie dogala, zobaczymy właśnie taki charakterystyczny „mech”. Interesujące jest to, że łysieniu nie poddają się włosy na potylicy. Można stamtąd pobrać mieszki włosowe do przeszczepu.
A co z łysieniem plackowatym?
Najprawdopodobniej jest to choroba autoimmunologiczna (choroba, w przebiegu której układ odpornościowy organizmu niszczy własne tkanki - przyp. red.), ale istnieje wiele różnych czynników, które mają wpływ na jej przebieg np. stres. Mam klientkę, która zaczyna tracić włosy, kiedy w jej życiu następuje nerwowy okres. Gdy tylko napięcie ustępuje, niewielkie łyse kwadraciki skóry nad jej skronią znowu zaczynają porastać włosami. Niestety, jeśli nie wiadomo, co jest przyczyną schorzenia, to trudno mówić o skutecznym leczeniu. Istnieje cała masa środków stosowanych przez lekarzy w przypadku łysienia plackowatego, a skutki ich podawania są różne. Czasem poprawę przynosi np. suplementacja witaminą D. Podobnie jest z innymi formami terapii.
Są jakieś pierwsze objawy łysienia, na które mężczyźni powinni zwrócić szczególną uwagę?
Trudno samemu zaobserwować pierwsze objawy łysienia. Dla kobiet takim alarmem jest pojawianie się coraz większej liczby włosów w łazience, na podłodze, na szczotce, na poduszce itd. U mężczyzn wypadanie włosów postępuje bardzo powoli. Temu procesowi towarzyszy często łojotok, którego większość mężczyzn nie zauważa, bo myjąc włosy codziennie, nie są w stanie ich przetłuścić. Tak naprawdę, zamiast patrzeć na swoją głowę, powinniśmy najpierw spojrzeć na głowy naszych ojców i dziadków, nie zapominając o dziadku od strony matki, bo wiele zależy od genów.
Kiedy w takim razie zgłosić się do trychologa?
Idealną sytuacją byłaby taka, w której rodzic przyprowadza do specjalisty dorastającego syna. Mówię to z własnego doświadczenia, bo moje problemy z łysieniem zaczęły się w wieku 17 lat. Wtedy je zbagatelizowałem. W wieku 18 lat miałem wyraźne zakola. U endokrynologa wylądowałem dopiero mając 23 lata. Dlatego przestrzegam, jeśli widzimy, że linia włosów się cofa lub jeśli fryzjer mówi nam, że pojawiło się na naszej głowie jakieś przerzedzenie, to bardzo zły znak. A kiedy skóra na głowie jest w jakimś miejscu łysa jak kolano, to już niewiele można zrobić. Ratunkiem staje się przeszczep.
Jak wygląda pierwsza wizyta u trychologa? Rwie pan klientom włosy z głowy?
Wizyta jest bezbolesna. Zaczynamy od wywiadu. Musze się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja w rodzinie, czy klient na coś choruje, czy przyjmuje leki, które mogą powodować wypadanie włosów, jaki jest jego styl życia, dieta. Następnie przeprowadzam badanie za pomocą specjalnej mikrokamery, czyli trychoskopu. Niektórzy ludzie są bardzo zaskoczeni tym, jak wyglądają ich skóra i włosy w 200-krotnym powiększeniu. Są tacy, którzy twierdzą wręcz, że to obrzydliwe. Ja uważam, że to niezmiernie interesujące.
Jeśli zachodzi potrzeba, wykonuje się także trychogram. Wówczas specjalnymi cążkami wyrywa się ok. 100 włosów i obserwuje się je pod mikroskopem, by ustalić, w jakiej fazie wzrostu się znajdują. Mówiąc najogólniej, istnieją trzy podstawowe fazy wzrostu włosa: anagen (faza wzrostu), katagen (faza przejściowa) i telogen (faza spoczynku). Przyjmuje się, że w pierwszej fazie powinno się znajdować ok. 90 proc. włosów, a w ostatniej ok. 10 proc. Zatem dzięki badaniu można stwierdzić, czy dochodzi do zaburzeń cyklu wzrostu włosa.
Czy zaleca pan swoim klientom wizytę u dermatologa lub endokrynologa?
Tak. Chętnie odsyłam pacjentów do zaufanych i sprawdzonych specjalistów endokrynologów i dermatologów, a w razie potrzeby, do kliniki transplantacji włosów. Proszę też klientów o wykonanie konkretnych badań laboratoryjnych. W przypadku mężczyzn może to być m.in. badanie poziomu testosteronu. Warto też zrobić podstawowe badania krwi oraz np. TSH (oznaczenie poziomu tyreotropiny we krwi; niskie TSH może świadczyć o nadczynności tarczycy, wysokie o niedoczynności - przyp. red.). Zresztą te badania warto powtarzać co jakiś czas niezależnie od tego, czy się łysieje, czy nie.
Które z zabiegów trychologii kosmetycznej stosuje pan w przypadku męskiego łysienia?
Jeśli skóra głowy jest mocno zanieczyszczona, robię peeling, co stanowi przygotowanie dla właściwych działań. Najważniejsza jest jednak kuracja prowadzana przez klienta kosmetykami, które mu dobiorę. W przypadku łysienia zalecam zmianę szamponu, dobieram tonik przeciwko łysieniu, który w określonych sytuacjach łączę z innymi preparatami. Uczę także metody aplikacji tych środków. To dość istotne. Aplikator przypomina strzykawkę, dzięki niemu można precyzyjnie odmierzyć ilość danej substancji, mycie włosów się powtarza itd. Ważna jest przy tym kolejność wykonywanych procedur i czas ich trwania. Intensywna pielęgnacja wymaga codziennych zabiegów, ale nie są to skomplikowane czynności. Przy tym stosowany przeze mnie tonik ma przyjemny, chłodzący efekt, gdyż rozszerza naczynia krwionośne. To właśnie poprawa ukrwienia mieszków włosowych stymuluje wzrost włosów.
Po jakim czasie można się spodziewać efektów?
Po 2 miesiącach zaczynamy widzieć, że nasze włosy są w lepszej kondycji, rosną szybciej, są gęstsze, bardziej odżywione. Natomiast na efekty zagęszczenia trzeba czekać do dwóch lat. Dzięki intensywnej dwuletniej terapii można cofnąć czas nawet o trzy lata. Tylko przypominam, chodzi tu o skórę głowy, na której pozostały jakieś włosy. Wtedy możemy coś zdziałać. Ani osoba zajmująca się trychologią kosmetyczną, ani lekarz, nie mogą obiecać, że całkowicie zahamują łysienie. Ten proces będzie postępował, ale dzięki zabiegom można go spowolnić, odwlec w czasie.
Czym różnią się stosowane przez pana preparaty trychologiczne od drogeryjnych?
Zdecydowanie stężeniami. To dlatego ich używanie wymaga konsultacji. Dany produkt kosmetyczny musi zostać dobrany do typu skóry. Trzeba też uważać na przeciwwskazania np. występowanie stanów zapalnych skóry. Kuracja tego rodzaju kosmetykami jest o wiele intensywniejsza. To zasadnicza różnica.
Panuje taki mit, według którego lepiej nie myć włosów zbyt często, szczególnie jeśli są osłabione...
Kobiety sądzą nawet, że włosy trzeba czasem przetłuścić. Absolutnie nie. To niezdrowe. Gromadzący się łój blokuje ujścia mieszków włosowych, przez co włos jest niedożywiony. Nadmierna ilość sebum tworzy idealne środowisko do niekontrolowanego namnażania się grzybów naturalnie występujących w ludzkiej skórze. Może to doprowadzić do powstanie łupieży lub nawet łojotokowego zapalenia skóry głowy.
Czyli, szampon i odżywka to podstawy profilaktyki?
Odżywki są do włosów, szampony są do skóry głowy. Jeżeli ktoś ma długie włosy, może stosować odżywkę. Proszę bardzo. Natomiast większość odżywek nie powinna być nakładana na skórę głowy. Dlaczego? Bo bardzo dobrze działają na włosy, a wręcz przeciwnie na skórę. Co do szamponów, to przestrzegam przed nadmierną wiarą w reklamy, których przekaz jest jednoznaczny: wystarczy zmienić szampon, i po kłopocie. Gdyby to było takie proste...
Mam jeszcze jedno pytanie. W jaki sposób oblegany stylista fryzur staje się trychologiem?
Swoją przygodę z trychologią zacząłem od wizyt u endokrynologa. Byłem zaniepokojony pogarszającym się stanem moich włosów. Zalecona przez lekarza kuracja trwała dwa lata. Pojawiły się skutki uboczne, a łysienie postępowało. Pewnego razu jedna z klientek opowiedziała mi o nowym typie kosmetyków, które sprawiły, że jej koleżance przestały wypadać włosy. Zacząłem się tym interesować, nieustannie pogłębiałem swoją wiedzę. Najwięcej szczegółowych informacji zdobyłem korzystając z publikacji medycznych i dermatologicznych pozycji wydawniczych. W międzyczasie pojawiła się możliwość zrobienia kursu Kapyderm z zakresu trychologii. Nauczyłem się tam, jak przeprowadzać badania trychologiczne, rozpoznawać problemy skóry głowy i jak używać specjalistycznych kosmetyków. Uczestniczyłem także w dodatkowych szkoleniach. Praktykę zyskałem dzięki moim zaufanym klientkom, którym oferowałem bezpłatne konsultacje. Dzięki trychologii, pomogłem też sobie. Moje włosy w końcu stały się gęstsze.