Myślisz o botoksie, ale odkładasz to w obawie o późniejsze problemy z mimiką twarzy? Zupełnie niepotrzebnie!
Pierwszy w życiu botoks potrafi zachwycić – błyskawicznie wygładza zmarszczki i jest nieinwazyjny. Osoby planujące poddanie się któremuś z rzędu zabiegowi obawiają się jednak efektu zamrożenia czoła, który może być później mylony z nieustannym zaskoczeniem. Z myślą o nich powstała zdobywająca coraz większe grono fanów technika iniekcji toksyny botulinowej, która zapewnia znacznie bardziej naturalny wygląd.
Polecamy też: Botoks wyleczy z depresji
Microdroplet Lift to specjalna technika, która ma na celu wygładzenie drobnych linii i zmarszczek wokół brwi, kurzych łapek oraz zmarszczek między brwiami. Jest to procedura idealna dla osoby, która chciałaby wygładzić czoło, jednak boi się, że botoks mógłby uczynić jej twarz mniej ekspresyjną. Zabieg rozluźnia mięśnie wzdłuż brwi, co powoduje ich podniesienie i mniejsze obciążenie dla czoła, i to bez jego paraliżowania.
Polecamy też: Czy umiesz nazwać swoje zmarszczki?
Jak widać, jako że wstrzykiwana neurotoksyna rozluźnia mięśnie, zredukowane są też zmarszczki na czole. Dzieje się tak poprzez zmniejszenie ilości pracy, jaką muszą one wykonać. Niestety, zabieg jest opatentowaną techniką i lekarze, aby móc ją stosować, muszą najpierw zdobyć licencję na wykonywanie usługi. Sama idea jest jednak rzeczą, którą na pewno warto podsunąć swojemu lekarzowi medycyny estetycznej przy najbliższej okazji.
Technikę Microdroplet Lift opatentował Kenneth Steinsapir, chirurg okuloplastyczny z Beverly Hills. Jak podkreśla sam twórca procedury, dba on o to, by unikać podawania botoksu w okolice czołowe, skupiając się przy tym na obszarze skóry wzdłuż brwi i lwiej zmarszczce między brwiami.
Wyniki nietypowego liftingu utrzymują się tak samo długo, jak przy zwyczajnym zabiegu z wykorzystaniem toksyny botulinowej, a więc przez okres od czterech do sześciu miesięcy.
Polecamy też: Botoks w rękach kosmetyczki - czy to jest legalne?