Często mawia się: czego kobiety nie zrobią dla urody? A jeśli do utrzymania jej w dobrym stanie rekonwalescencja i bolesność, kojarzone z inwazyjnymi zabiegami medycyny estetycznej, nie byłyby już konieczne?! Odpowiedzią na to zapotrzebowanie jest mezoporacja. To metoda, która nie tylko pozwala bezinwazyjnie pokonać barierę skóry, ale również bez nakłuwania i naruszania jej ciągłości wtłoczyć w nią odżywcze preparaty. Na czym dokładnie polega zjawisko mezoporacji i jakie są jego zalety, rozmawiamy o tym z mgr Magdaleną Najbar – kosmetologiem warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium.

 

Chcemy, aby nasza skóra jak najdłużej była gładka, jędrna, odżywiona, lśniąca oraz zdrowa. Niestety, wraz z wiekiem i pod wpływem wielu czynników starzeje się i pojawiają się na niej różne defekty, jak choćby zmarszczki czy cellulit. Aby je skorygować, specjaliści medycyny estetycznej i kosmetologii wykorzystują różne metody, w tym dogłębne podawanie rewitalizujących preparatów. Ich oferta jest szeroka, a przynoszone przez nie efekty są bardzo dobre.

Mgr Magdalena Najbar, kosmetolog z warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium, wśród najlepszych wymienia: koktajle witaminowe odżywiające i nawilżające przesuszoną, szorstką oraz poszarzałą skórę; peptydy i aminokwasy wpływające na jej ujędrnienie i odmłodzenie; antyoksydanty odświeżające skórę i zapobiegające jej starzeniu się czy preparat Alidya, który leczy cellulit. – To wyspecjalizowane substancje, które dobiera się zawsze indywidualnie do problemu pacjenta, jego predyspozycji i oczekiwanych efektów. Są sterylne, mają odpowiednie certyfikaty, a więc są bezpieczne – tłumaczy specjalistka.

Należy jednak wiedzieć, że skóra jest barierą ochronną, która zapobiega przenikaniu do organizmu mogących mu zaszkodzić drobnoustrojów i wszelkiego rodzaju związków chemicznych z zewnątrz. Oznacza to, że z powodu swojej budowy, nie przepuszcza również substancji służących poprawie jej wyglądu. Aby je do niej wprowadzić, należy więc tę barierę, w jakiś sposób pokonać. Najbardziej oczywistą i najprostszą metodą jest podawanie preparatów za pomocą mezoterapii igłowej, czyli ich podskórne wstrzykiwanie. Niestety, wiąże się to z pewną bolesnością i powstaniem śladów, takich jak drobne siniaki lub utrzymujące się kilka-kilkanaście godzin po zabiegu obrzęki w postaci małych bąbli w miejscu wkłucia (po mezoterapii igłowej, w której preparat podawany jest centymetr po centymetrze, powstaje efekt tzw. skóry krokodyla). – Nawet jeśli preparaty dają bardzo dobre efekty odmładzające, odżywiające i leczące skórę, to niektóre osoby nie mogą sobie pozwolić na takie skutki uboczne. Muszą zawsze wyglądać dobrze i nie mogą pozwolić sobie na zaczerwienioną, obrzękniętą twarz, szyję czy dekolt. Są również pacjentki, które po prostu bardzo boją się bólu i nie tolerują widoku igły – wyjaśnia specjalistka.

Dla takich osób wymyślono mezoporację, inaczej zwaną mezoterapią bezigłową. To bezinwazyjna metoda wtłaczania preparatów w głąb skóry. Polega ona na czasowym poszerzeniu naturalnie występujących w skórze porów. Pod wpływem odpowiednio oddziałującego na nie mikroprądu, stają się one 10 razy większe. Przez tak poszerzone mikrokanały mamy możliwość podać w jej głąb różnego rodzaju preparaty o większych cząsteczkach, nie uszkadzając przy tym tkanki. Po kilku minutach poszerzone pory wracają do swoich naturalnych rozmiarów.

Mezoporacja to znakomita alternatywa dla mezoterapii igłowej. Daje tak samo dobre efekty, ponieważ wykorzystujemy dokładnie te same substancje, ale jest przy tym zupełnie bezinwazyjna. Dlatego program ten dedykowany jest gównie osobom, które nie chcą czuć bólu i boją się igieł. Metoda polecana jest również pacjentom, którzy nie mogą pozwolić sobie na rekonwalescencję i chwilowy gorszy wygląd. Zabieg możemy zaliczyć do lunchowych czy bankietowych, ponieważ można go wykonać nawet w dniu planowanego wyjścia, na które chcemy mieć ładnie odżywioną, napiętą i lśniącą skórę. Można go stosować pojedynczo dla szybkiej regeneracji, jak również dla mocniejszych i bardziej długotrwałych efektów w seriach – radzi kosmetolog Triclinium.

Magdalena Najbar zwraca również uwagę na to, że w skuteczności zabiegu liczy się nie tylko jakość i oryginalność wtłaczanych preparatów, ale również samego urządzenia. Nie wszystkie działają bowiem tak samo. – Są urządzenia różnych producentów. Różnią się zastosowaną technologią i z doświadczenia wiem, że przez to również skutecznością poszerzania porów. Poza tym miewają różne dodatkowe funkcje. W trakcie zabiegu wykonywanego za pomocą urządzenia Spring, którym dysponujemy w naszej klinice, wykorzystywana jest również terapia zimnem. Dzięki funkcji chłodzenia mikrokanaliki dłużej utrzymują się otwarte i minimalizowane jest utlenianie wtłaczanych preparatów terapeutycznych. Poza tym działanie zimnem wpływa bezpośrednio na kondycję skóry – wywołuje efekt obkurczenia naczyń, poprawę mikrokrążenia i dotlenienia skóry. Działa jak kriolifting, który doskonale ujędrniania zwiotczałą, wrażliwą i zmęczoną skórę, powoduje wzrost jej napięcia i sprężystości – tłumaczy specjalistka.

Delikatność i brak uszkadzania naskórka powoduje, że zabieg mezoterapii bezigłowej, dokładniej zwanej mezoporacją, możemy zaliczyć do kosmetologicznych. Jednak wykorzystywane substancje i możliwość dogłębnego podania sprawiają, że efekty są bardzo dobre, porównywalne do tych uzyskiwanych za pomocą medycyny estetycznej.