Od lat śluz ślimaka opisuje się głównie w kontekście azjatyckich kosmetyków. Zachęcona dobrymi opiniami skusiłam się na coś, co niemal w całości bazuje właśnie na działaniu tego, skądinąd nie tak egzotycznego, jak się wydawało, składnika. Aby zregenerować skórę twarzy wybrałam się na zabieg Snail-Lift, luksusowy rytuał opracowany przez Anetę Hregorowicz w jej autorskim Gabinecie Kosmetologii Holistycznej Esteé Estetik w Sopocie. Aktualnie to jedyne miejsce w Trójmieście, które oferuje drogocenny śluz ślimaka w tak wyjątkowej i złożonej formie.
Zabieg Snail-Lift wykorzystuje odmładzające i regenerujące właściwości śluzu ślimaka odmiany Helix Aspersa Muller. Nie sprowadza się on jednak do nałożenia prostej maseczki – jest to masaż skóry żywymi ślimakami, które pełzając po skórze mają przekazywać jej dobroczynne składniki odżywcze, a tym samym ją rewitalizować i odmładzać. Sekret zabiegu tkwi właśnie w substancjach odżywczych, które są zbliżone do naturalnego budulca naszej skóry, a przez to w pełni przyswajalne. Mowa tu m.in. o kwasie hialuronowym, kolagenie, oraz witaminach A, D, E i C.
Terapia ślimakami ma nie tylko redukować zmarszczki, ale i blizny, rozstępy i przebarwienia. Choć może budzić pewne opory, uchodzi za alternatywę dla inwazyjnych i bolesnych zabiegów estetycznych mających nadać cerze promiennego wyglądu. Kiedy usłyszałam, że stany zapalne leczył w ten sposób sam Hipokrates, postanowiłam przetestować taki zabieg na sobie.
Postępowanie przed zabiegiem z żywymi ślimakami
Przed rozpoczęciem zabiegu Aneta Hregorowicz bardzo szczegółowo i z wielką pasją opowiedziała, jak działa i z jakich etapów składa się cały rytuał Snail-Lift. Następnie standardowo przeprowadziła wywiad dotyczący stanu mojej skóry. Najciekawsze zaczęło się później, kiedy przyszedł czas na zapoznanie się z "bohaterami" zabiegu. Mój niepokój przełamał dopiero pierwszy spacer ślimaka po dłoni. Co zaskakujące, ślimaki okazały się bardzo wdzięcznymi i uroczymi stworzeniami, zupełnie różnymi od tych spotykanych na drogach czy łąkach. Gdyby jednak przyszło Wam do głowy eksperymentować ze ślimakami podwórkowymi, odradzam, również ze względu na warunki, w jakich rosną, o czym przeczytacie w dalszej części recenzji.
Zabieg – moje odczucia
Pierwszym etapem zabiegu było oczyszczenie skóry twarzy oraz demakijaż kwasem ferulowym (antyoksydant i aktywator młodości), który usuwa martwe komórki naskórka i przygotowuje skórę do dalszej pielęgnacji.
W kolejnej części zabiegu zostałam poddana masażowi opartemu na unikalnej technice modelowania twarzy (przyp. red. O face-modelingu w wykonaniu Anety Hregorowicz napiszemy więcej już wkrótce).
Wreszcie nadszedł długo oczekiwany moment bliskiego spotkania z mięczakami. Poddając się zabiegowi z żywymi ślimakami byłam pełna obaw. Zabieg nie był jednak bolesny ani nieprzyjemny, choć na początku czułam się nieco dziwnie.
Po przygotowaniu skóry Aneta Hregorowicz umieściła jednego żywego ślimaka na dekolcie. Poczułam niepewność, ale minęło ono bardzo szybko. Na moją skórę stopniowo trafiały kolejne mięczaki – na dekolt, szyję oraz dwa bezpośrednio na twarz. Kosmetolog cały czas kontrolowała, żeby ślimaki nie spadły ani nie dostały się do oczu, uszu czy ust.
Ślimaki przez określony czas pełzały po skórze, pozostawiając na niej smugi śluzu, a nawet „piankę”, którą kosmetolog dodatkowo rozmasowywała na twarzy. Czułam bardzo delikatnie wibrowanie w miejscach, w których ślimaczki się przemieszczały. Po zakończeniu "spacerów" mięczaki zostały odłożone do przygotowanego w tym celu pojemnika. Jak zapewniła mnie Aneta Hregorowicz, pozyskanie śluzu odbywa się bez szkody dla ślimaka, po tym procesie mięczak wraca do pojemnika, a następnie jest wypuszczany do pobliskiego lasu.
W kolejnym kroku kosmetolog zaaplikowała na moją twarz, szyję i dekolt naturalną maskę z kawioru ze ślimaków, przygotowaną bezpośrednio przy zabiegu.
Całość zakończyła się nałożeniem specjalnego kremu na bazie wydzieliny ślimaków, co wzmacnia efekt masażu. Kosmetolog wmasowała również bogate serum ze śluzu ślimaka w okolicach oczu.
Zalecenia po zabiegu ze ślimakami
- pić dużo wody, herbatę zieloną lub owocową oraz napar z pietruszki,
- stosować dietę bogatą w dobre tłuszcze oraz kolagen,
- w codziennej pielęgnacji stosować krem na bazie śluzu ślimaków.
Po zabiegu otrzymałam odżwyczo-regenerujący krem do twarzy PRESTIGE z naturalnym śluzem ślimaka do stosowania na dzień i na noc. Powstał on w oparciu o innowacyjną i przełomową formułę, a jego receptura bazuje na śluzie ślimaka pozyskiwanym z ekologicznej hodowli na Mazurach. Śluz jest składnikiem najwyżej jakości - 100% naturalny, czysty i bez konserwantów, a tym samym bardzo skuteczny w walce z różnymi problemami skórnymi. Krem ze śluzem ślimaka na dodatek idealnie nadaje się jako baza pod makijaż. Jak dla mnie – kosmetyk marzenie!
Wrażenia po zabiegu
Zabieg z żywymi ślimakami okazał się bardzo korzystny dla mojej skóry. Zauważyłam, że zadziałał na nią głęboko nawilżająco, ujędrniająco i regenerująco. Zabieg wygładził skórę i wyrównał jej koloryt, a ponadto wzmocnił naczynka krwionośne, zapobiegając ich pękaniu. Co ważne, Snail-Lift złagodził również stany zapalne i wbrew temu, czego można się było spodziewać po tak bliskim spotkaniu z żywymi ślimakami, głęboko mnie zrelaksował.
Rytuał Snail-Lift poleciłabym osobom z cerą wrażliwą, podrażnioną, trądzikową, zmęczoną. Ponadto jest absolutnie doskonałą propozycją dla osób, które pragną w naturalny i skuteczny sposób nadać swojej cerze młodzieńczego, promiennego i zdrowego wyglądu.
W mojej ocenie na taki nietypowy zabieg warto się udać tuż przed ważną imprezą czy urlopem. Śluz ślimaków oraz maska z kawioru sprawia bowiem, że cera staje się bardziej jędrna i rozświetlona. Efekt jest natychmiastowy!
Ważne! Warto wybrać się na zabieg z żywymi ślimakami do dobrego i sprawdzonego gabinetu, w którym stosuje się ślimaki jedynie z ekologicznych hodowli oraz podchodzi z należytym szacunkiem do żywych stworzeń.
W Esteé Estetik w Sopocie zabieg Snail-Lift przeprowadzony został na "szóstkę", a Aneta Hregorowicz zadbała nie tylko o najlepszej jakości składniki, ale także stworzyła niecodzienną atmosferę, dzięki, której każdy poczuje się tutaj ABSOLUTNIE WYJĄTKOWO. Zatoka Piękna REKOMENDUJE!
Jak działa zabieg Snail-Lift?
Snail-Lift to terapia regenerująca i odmładzająca skórę, która wykorzystuje specjalną, ekologiczną odmianę ślimaków. Zaleca się ją w ramach pielęgnacji skóry potrzebującej widocznego liftingu, a także cery problematycznej, dotkniętej np. trądzikiem różowatym. Cały rytuał ma w sposób zupełnie naturalny nadać skórze gładkości i młodego wyglądu.
Z uwagi na to, że śluz wydzielany przez tę specjalną odmianę ślimaków zawiera substancje zbliżone do naturalnego budulca naszej skóry, jest przez nią w pełni przyswajalny. Dzięki temu możemy naturalnie i efektywnie nadać naszej skórze wyjątkowej gładkości, promienności i długotrwałego młodego wyglądu.
Istotną częścią terapii jest zastosowanie maski z kawioru, przygotowanej zresztą bezpośrednio przy zabiegu. Po zastosowaniu masażu ślimakami skóra jest pobudzona i chętna do przyjęcia składników aktywnych, jakich dostarcza właśnie kawior. Wykazuje on działanie odmładzające i nawilżające, a to wszystko dzięki wysokiej zawartości protein, aminokwasów, witamin (A, D, E i wit. z grupy B), soli mineralnych (fosfor, cynk, magnez, wapń, krzem, jod) i nienasyconych kwasów tłuszczowych.
Maska z kawioru, jak też sam masaż żywymi ślimakami, czyni zabieg Snail-Lift doskonałą terapią anti-aging, o czym przekonałam się na własnej skórze. Jeśli wybieracie się na wesele lub planujecie urlop, gorąco polecam.
Koszt zabiegu Snail-Lift
90-minutowa sesja z mięczakami, akupresurą i maską z kawioru kosztuje 500 zł.
Komentarz eksperta
Aneta Hregorowicz