Wraz z zespołem z sukcesem podjął się jednoczasowych przeszczepów serca i płuc, a także przesunął barierę wiekową dla pacjentów, u których z powodzeniem przeprowadzono transplantację płuc. Jako koordynator programu transplantacji płuc ocenia, że w Polsce realne zapotrzebowanie przekracza 200 operacji rocznie. W jakim stopniu kierowany przez niego zespół zaspokaja te potrzeby? O sukcesach, przełomowych transplantacjach oraz rozwoju programu transplantacji płuc w rozmowie z Zatoką Piękna opowiada dr hab. n. med. Jacek Wojarski z Kliniki Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. 

- Rok 2021 był bardzo ważny w rozwoju programu transplantacji płuc w UCK w Gdańsku. W zaledwie trzecim pełnym roku działalności klinicznej wykonaliśmy ponad 20 transplantacji płuc. Staliśmy się jednym z kilkunastu najbardziej prężnych ośrodków w Europie – mówi w rozmowie z naszą redakcją dr hab. n. med. Jacek Wojarski z Kliniki Kardiochirurgii gdańskiego UCK. Kierowany przez niego program transplantacji płuc w ostatnich latach znalazł się tematem rozmów lekarzy z całego kraju. Przyczyniły się do tego nie tylko zakończone sukcesem jednoczasowe przeszczepy serca i płuc, ale również pionierski zabieg perfuzji płuc ex vivo oraz pierwszy przeszczep płuc u 70-letniego pacjenta, a później 72-letniego pacjenta, mimo że do transplantacji tego organu kwalifikowane są osoby do 65. roku życia. Jak długo kardiochirurg przygotowywał się do tak pionierskich zabiegów i operacji? Jak na rozwój programu wpłynęło przeniesienie Oddziału Transplantacji Płuc do nowego budynku Centrum Medycyny Nieinwazyjnej UCK?

 

Małgorzata Mrozek Zatoka Piękna: Niedawno zespół Kliniki Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku po raz kolejny znalazł się na ustach medyków z całego kraju. Stało się tak za sprawą aż dwóch udanych jednoczasowych przeszczepów serca i płuc. Można odnieść wrażenie, że lekarze z UCK nie tylko szczycą się ogromną wiedzą i doświadczeniem klinicznym, ale i nie boją podjąć się ryzyka. Jak oceniano szanse na powodzenie zabiegu jeszcze przed pierwszym przeszczepem?

Dr hab. n. med. Jacek Wojarski: Ocenialiśmy to ryzyko tak jak ono się prezentowało, realnie patrząc na wiek, zaawansowanie stopnia niewydolności, współistnienie chorób towarzyszących, stopień pogorszenia innych narządów. Ryzyko było bardzo duże. Ryzyko najgorszego, czyli zgonu, było szacowane między 20% a 30%. Niemniej jednak, nie było większych wątpliwości, czy podejmować to leczenie, ponieważ stan pacjenta pogarszał się już bardzo wyraźnie. Parametry oceniające funkcję serca, które były złe, gdy był kwalifikowany do przeszczepienia, uległy dalszemu istotnemu pogorszeniu, funkcja płuc pozadyskusyjnie była zła. Rokowanie tego chorego było złe. A my…. My po prostu byliśmy przygotowani do tej operacji i pokonywania klinicznych problemów po przeszczepieniu. A tych pojawiło się bardzo wiele. To była ciężka walka.

dr hab. n. med. Jacek Wojarski
dr hab. n. med. Jacek Wojarski

Próby jednoczasowego przeszczepu serca i płuc podejmowano w Polsce już ponad 20 lat temu. Wszystkie, poza jedną, okazały się jednak nieudane. Zespołowi z UCK w Gdańsku udało się przeprowadzić taki przeszczep aż dwukrotnie, w grudniu 2022 roku i w czerwcu 2023 roku. Co o tym zdecydowało? Postęp medycyny, długie przygotowania, a może jeszcze coś innego?

Próby przeszczepiania jednoczasowego serca i płuc w Polsce podejmował kilkukrotnie już w latach 80. i 90. prof. Zbigniew Religa – mój pierwszy szef, jeżeli chodzi o moją podstawową specjalizację, czyli kardiochirurgię. Dziś z pozycji eksperckiej wiem, że prof. Religa od strony czysto chirurgicznej przeprowadzał te zabiegi całkowicie prawidłowo i samodzielnie. Zabrakło wtedy wiedzy i umiejętności dotyczących kryteriów oceny płuc u dawcy oraz dotyczących zapobiegania i leczenia powikłań dotyczących przeszczepionych płuc. Przeszczepianie płuc a przeszczepianie serca to dwa klinicznie istotnie różne zagadnienia. Okazało się, że wiedza z sukcesem prowadzonego przez prof. Religę pierwszego w Polsce programu przeszczepiania serca nie wystarcza, aby pokonać problemy przeszczepiania płuc. A jeszcze niezależnie w niektórych przypadkach występowały nadzwyczaj rzadkie powikłania – pech. Jeszcze dziś wspominam to z niedowierzaniem.

To panu doktorowi wówczas powierzono szkolenia w tym zakresie. Kiedy doszło do pierwszego udanego przeszczepiania płuc w Polsce?

W latach 90-ch, gdy dołączyłem do zespołu zabrzańskiego, powierzono mi zadanie opanowania zagadnień związanych z przeszczepianiem płuc. Dzięki osobistym koneksjom prof. Zbigniewa Religi i prof. Mariana Zembali odbyłem staże w najlepszych możliwych ośrodkach na świecie prowadzących programy przeszczepiania płuc: Cambridge UK, Columbia Presbyterian w Nowym Jorku, Hannover. Po odbyciu tych bardzo pracowitych i wartościowych staży wiedziałem i czułem, że jestem przygotowany do zadania, które mi powierzono. W 2001 roku zgłoszono nam młodego 37-letniego pacjenta, który przebył bardzo ciężkie zapalenie mięśnia sercowego powikłane masywną zatorowością płucną, co uniemożliwiło leczenie go przeszczepieniem samego serca. W pewnym sensie był to kandydat idealny, gdyż czas jego choroby był krótki, a wcześniej był w pełni zdrowym młodym mężczyzną. Prof. Marian Zembala podjął temat. Do uczestnictwa w operacji w części dotyczącej zespalania drzewa oskrzelowego zaprosił torakochirurga dr. Jakuba Perdeusa. Operacja poszła gładko, ja byłem przygotowany, żeby prowadzić pacjenta dalej i tak doszło do pierwszego udanego przeszczepienia serca i płuc i jednocześnie pierwszego udanego przeszczepienia płuc w Polsce. Fakt, że pacjent nie chorował długo, miał zdrową wątrobę i zdrowe nerki i był młody spowodował, że wracał do zdrowia bardzo szybko. „Nasi” pacjenci, u których wykonaliśmy tę operację w Gdańsku, chorowali długo i mieli wiele współistniejących chorób. W roku 2004 prof. Marian Zembala powierzył mi szefostwo zabrzańskiego programu przeszczepiania płuc. Obok codziennej pracy kardiochirurga, czyli rutynowych operacji serca oraz równolegle do dużego programu przeszczepiania serca doszły przeszczepy płuc. I tak doszło do sytuacji, że w Polsce byłem jedynym chirurgiem wykonującym i przeszczepienia serca i przeszczepienia płuc rutynowo.

Aż wreszcie jako doświadczony kardiochirurg znalazł się pan doktor w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku...

Zdarzało się, że w ciągu jednej doby wykonywałem przeszczepienie serca u jednego pacjenta, a potem płuc u drugiego. Taka sytuacja spowodowała, że nabyłem dużego doświadczenia zarówno w części „sercowej”, jak i „oskrzelowej”, jeżeli chodzi o działania czysto chirurgiczne. Różnice są istotne. Dlatego, gdy przyjechaliśmy do Gdańska, wiedziałem, że jesteśmy do jednoczasowego przeszczepienia serca i płuc przygotowani całkowicie. Ale też przystępując do tego, mieliśmy już mocną grupę bojową wyszkolonych w Gdańsku lekarzy, zespołu pielęgniarskiego i fizjoterapeutów wyszkolonych i pracujących przy rutynowym programie przeszczepiania płuc w Gdańsku. I potężne zaplecze w postaci wielospecjalistycznego UCK. Dziś po pięciu latach od otwarcia programu w Gdańsku wiele osób jest już mocno zaawansowanych w dyscyplinie, np. pani doktor Agnieszka Kośka z zespołu anestezji według mojej oceny jako szefa programu, jest ekspertem i lekarzem anestezjologiem o najwyższych kwalifikacjach w dyscyplinie przeszczepiania płuc.

Jednoczasowy przeszczep serca i płuc to nie jedyny sukces lekarzy z Kliniki Kardiochirurgii gdańskiego UCK w ostatnich latach. Także w ubiegłym roku przeprowadzono pionierski zabieg perfuzji płuc ex vivo, czyli regeneracji pobranych płuc poza organizmem dawcy. Na czym dokładnie polega taki zabieg?

Pozaustrojowa perfuzja płuc to mocno złożona i zaawansowana technologicznie oraz farmakologicznie procedura. Organy (płuca) są chirurgicznie (poprzez przyszycie) połączone systemem kaniul do układu krążenia pozaustrojowego, który to układ nie tylko wymusza przepływ określonych płynów przez łożysko naczyniowe płuc (czyli pełni rolę serca), ale też imituje ludzki organizm poprzez dostarczanie do krążącego płynu dwutlenku węgla. W normalnych warunkach funkcjonowania naszego ciała tkanki i narządy „spalają” tlen dostarczany z każdym wdechem do krwi przez płuca. Jako produkt owego spalania do krwi wydalany jest dwutlenek węgla, który z każdym wydechem jest również przez płuca usuwany. Płuca dawcy są podłączane do respiratora, który wymusza na narządzie oddychanie. Cały system jest naszpikowany czujnikami pomiarów ciśnień, wielkości przepływów tak, aby w poszczególnych miejscach odtwarzać fizjologiczne (prawidłowe) wartości, jakim w zdrowym ciele poddawane są płuca. Odtworzenie prawidłowych wartości i proporcji tych parametrów jest ważne, gdyż przy niezachowaniu tych warunków, takie działanie może nie tylko nie poprawić funkcji płuc, ale wręcz bardzo łatwo tę funkcję pogorszyć.

Przez łożysko naczyniowe jest tłoczony specjalnie przygotowany farmakologicznie płyn, który ma dużą zdolność do, mówiąc trochę potocznie, wyciągania z tkanek nadmiaru wody, a bardziej medycznie: odwracania obrzęku tkankowego. Płyn ten jest również wysycony substancjami określanymi jako przeciwutleniacze. Prowadzona pod kontrolą wzroku i pod kontrolą wielu parametrów wentylacja organów pozwala na dokładną eliminację obszarów niedodmy miąższu płucnego. Po pewnym czasie utrzymywania takiego „leczenia” płuc jesteśmy w stanie bardzo dokładnie ocenić zdolność organów do wykonywania ich dwóch podstawowych funkcji: zdolności do natleniania i zdolności do eliminacji dwutlenku węgla. Możemy też jeszcze bez większego problemu wykonać badanie rentgenowskie tak „leczonego” organu, uzyskując cenne dane z techniki obrazowania miąższu. Gdy te parametry osiągną pożądane wartości, wtedy wiemy, że możemy te płuca przeszczepić pacjentowi bez narażania go na zwiększone ryzyko.

Zespół Kliniki Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku
Zespół Kliniki Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku

Zabieg perfuzji płuc ex vivo to kilkugodzinna, złożona i skomplikowana procedura wymagająca intensywnego zaangażowania pracy kilku osób. Ważna i wymagająca ogromnego skupienia jest rola perfuzjonisty, czyli osoby obsługującej aparaturę do krążenia pozaustrojowego. W naszym zespole osobą mającą największe doświadczenie i mającą nadzór nad wdrażaniem tego programu oraz szkoleniem zespołu ma dr Wojtek Karolak, jeden z lekarzy, którzy wraz ze mną przyjechali do Gdańska z Zabrza. Ale pałeczka umiejętności jest przekazywana już dalej i istotne szkolenie w tej dziedzinie ma dr Nikodem Ulatowski z młodej generacji gdańskich kardiochirurgów.

Czy regeneracja płuc poprzez perfuzję ex vivo ma potencjał, by znacząco wesprzeć transplantologię w Polsce, gdzie jest problem z dawstwem od osób zmarłych?

Zdecydowanie tak. Perfuzja ex-vivo w przypadku transplantacji płuc – jestem przekonany – powinna znacząco zwiększyć liczbę płuc od dawców zmarłych, które będziemy mogli bez obawy o większe niż typowe ryzyko wykorzystać do przeszczepienia. Płuca są narządem, który jest najbardziej podatny na różnorakie mechanizmy uszkadzające ich funkcję w przebiegu śmierci mózgu. Płuca są bardzo wrażliwe na stłuczenia – co powoduje, że w tych przypadkach, gdzie do śmierci mózgu prowadzą nagłe zdarzenia, takie jak wypadki samochodowe, motocyklowe, upadki z wysokości, uszkodzenie tego narządu jest na tyle poważne, że nie nadaje się do przeszczepienia. Również sam moment śmierci mózgowej (niezależnie już od przyczyny do tego prowadzącej) powoduje bardzo gwałtowne zaburzenia (ang: brain storm), które uszkadzają płuca. Również wentylacja mechaniczna przy pomocy respiratora stanowi czynnik uszkadzający płuca – a każdy dawca narządów jest zawsze wentylowany mechanicznie, ponieważ śmierć mózgu zawsze powoduje zanik wyzwalania oddechu. Nikt, kto oddycha samodzielnie, nie może być uznany za zmarłego, a nawet jeszcze szczegółowiej: nikt, kto wyzwala własny oddech, nawet podczas terapii respiratorem, nie może być uznany za zmarłego. Płuca nie tolerują dobrze długo trwającej pozycji leżącej, a w takiej przebywa dawca. Generalnie płuca są bardzo wrażliwe na wiele czynników uszkadzających i w bardzo wielu przypadkach płuca od dawców, od których wciąż bezpiecznie można pobrać serce, wątrobę czy nerki, nie spełniają kryteriów pobrania. Przyjmuje się, że tylko ok. 20-30% dawców serca może być dawcami płuc. Stąd tak duży niedobór tych właśnie organów.

Faktem jest, że nie każdy potrzebujący pacjent kwalifikuje się do przeszczepu płuc. Barierą może być na przykład wiek chorego. Do operacji kwalifikują się pacjenci w wieku do 65 lat, jednak już w 2020 roku pana zespół przeprowadził pierwszy w Polsce przeszczep płuca u 70-letniego mężczyzny. Ten zabieg był wyjątkiem czy dzięki doświadczeniu udaje się lekarzom przesuwać maksymalny wiek pacjentów kwalifikujących się do przeszczepu płuc?

Na początku chcę nadmienić, że w ubiegłym, czyli w 2022 roku, przekroczyliśmy barierę wieku jeszcze dalej – wykonaliśmy z powodzeniem przeszczepienie płuc u pacjenta w wieku 72 lat! Jednak chcę mocno zaznaczyć: kwalifikowanie do przeszczepienia płuc osób powyżej 65. roku życia to nie jest rutyna, tylko nadal wyjątkowa sytuacja oparta na indywidualnej ocenie wieku biologicznego pacjenta. W naszym zespole transplantacyjnym w Gdańsku wypracowaliśmy, wydaje się dobrą i efektywną, procedurę pogłębionej analizy takich pacjentów. Korzystając przy tym z możliwości wielospecjalistycznego szpitala, jakim jest UCK, czyli możliwości szybkiego konsultowania pacjenta w niemalże każdej dziedzinie klinicznej, możemy obiektywnie stwierdzić, że część chorych jest biologicznie młodsza niż ich wiek metrykalny i wtedy ich kwalifikujemy do przeszczepienia. Podane wcześniej przykłady pacjentów 70- i 72-letniego to rzeczywiście bardzo skrajne przypadki, ale pacjentów w wieku od 66 do 69 lat jest w naszej grupie sporo. Dlatego prawie nigdy nie odmawiamy przyjęcia takiego (powyżej 65 r.ż.) pacjenta do procesu kwalifikacji. Mimo, że większość z nich zostanie jednak zdyskwalifikowana, to jednak część, tak jak omówiono, zostanie zaakceptowana.

W tej ostatniej decyzji pomaga też jednak duże doświadczenie zespołu i własne podejście do modyfikowania protokołów postępowania po transplantacji tak, żeby jednak starszy wiek pacjenta był w całym procesie leczniczym uwzględniany, czyli coś, co tworzy bardzo nowoczesny sposób uprawiania medycyny - personalizacja leczenia. Wracając do pytania: częściowo dzięki doświadczeniu i pogłębionej wiedzy dotyczącej przeszczepiania pacjentów w starszym wieku a częściowo dzięki pogłębionej analizie wieku biologicznego pacjenta potrafimy zakwalifikować do przeszczepienia płuc wybrane osoby powyżej 65. roku życia.

Do przeszczepu płuc u 70-letniego pacjenta doszło w czasie, kiedy już przewidywało się, że liczba pacjentów potrzebujących tego zabiegu niebawem wzrośnie. Jak ze swojej perspektywy jako koordynatora programu transplantacji płuc, ocenia pan obecną sytuację i potrzeby polskich pacjentów? Czy faktycznie więcej osób potrzebuje przeszczepu?

Ocena sytuacji i potrzeb polskich pacjentów w aspekcie przeszczepiania płuc jest oparta na kilku pośrednich estymacjach. Dlaczego pośrednich, ponieważ – co jest trochę zdumiewające – w Polsce nie ma centralnego rejestru pacjentów z ciężką niewydolnością oddechową. Po prostu nie ma i już. Nie wiemy, ilu pacjentów dziś w naszym kraju spełnia kryteria ciężkiej niewydolności oddechowej. Kiedy w roku 2004 miałem przywilej zostać szefem pierwszego i przez długi czas jedynego w Polsce programu przeszczepiania płuc (w Zabrzu), wtedy opieraliśmy się na danych pośrednich. Prof. Tadeusz Orłowski z IGiCHP w Warszawie przedstawił wtedy estymację opartą na danych populacyjnych, zapadalności na poszczególne choroby, zestawieniach z krajami, gdzie dane bezpośrednie są dostępne etc. Wtedy szacowaliśmy zapotrzebowanie w Polsce na 200 operacji rocznie.

Pomimo bardzo wielkiego wzrostu liczby przeszczepień płuc w Polsce przez ostatnie pięć lat nadal jesteśmy gdzieś dopiero w połowie tego szacowanego na początku millenium zapotrzebowania. Tymczasem POCHP stało się trzecią przyczyną zgonów na świecie. Jest bardzo wiele sygnałów o narastającej zapadalności na choroby zwłóknieniowe płuc oraz dane z innych krajów, jak np. z Kanady. Kanada jest populacyjnie i rozwojowo krajem mniej lub bardziej, ale jednak podobnym do Polski, biorąc pod uwagę populację, uprzemysłowienie itd. Tam również na przełomie tysiąclecia szacowano zapotrzebowanie na przeszczepianie płuc na około 200 rocznie. Dziś wiemy, że w Kanadzie tych operacji wykonuje się zdecydowanie powyżej tej liczby. Intuicyjnie oraz patrząc na wzrastającą wyraźnie liczbę kierowanych do nas pacjentów myślę, że na dziś w Polsce realne zapotrzebowanie też przekracza 200 operacji rocznie.

Z żalem muszę również stwierdzić, że wciąż spotykamy się z sytuacjami, gdy chorzy są zgłaszani do transplantacji, gdy już jest za późno, ich stan jest za ciężki, aby podjąć się takiego leczenia. I tu chcę podkreślić, że nie chodzi o ciężkość uszkodzenia płuc, bo te przecież chcemy wymienić na nowe, ale o stan pozostałych organów pacjenta uszkodzonych przez stan niedotlenienia, wyniszczenia w przebiegu ciężkiej niewydolności oddechowej.

Zespół Kliniki Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku
Zespół Kliniki Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku

Jesienią 2021 roku Oddział Transplantacji Płuc przeniesiono do nowego budynku Centrum Medycyny Nieinwazyjnej UCK. Zapowiadał pan doktor wówczas, że planowane jest nawet potrojenie liczby kwalifikacji. Jak bardzo przez te dwa lata rozwinął się koordynowany przez pana program transplantacji płuc?

Tak, rok 2021 był bardzo ważny w rozwoju programu transplantacji płuc w UCK w Gdańsku. W zaledwie trzecim pełnym roku działalności klinicznej wykonaliśmy ponad 20 transplantacji płuc. To bardzo ważna liczba. Przyjmuje się bowiem, że programy transplantacji płuc wykonujące 20 przeszczepień w roku osiągają status programu dojrzałego. Zespół jest cały czas w treningu. Nie występują już sytuacje, że w szpitalu nie ma pacjenta po przeszczepieniu płuc. Są warunki, aby powstała pożądana rutyna w tym jej dobrym znaczeniu. Powoli zanika krzywa uczenia. I ten pułap osiągnęliśmy w 2021 roku. W 2021 roku wykonaliśmy kilka wyjątkowo trudnych przeszczepień, jak przeszczepienie obu płuc połączone ze złożoną operacją serca: wymianą zastawki mitralnej, naprawą zastawki trójdzielnej oraz zamknięciem ubytku w przegrodzie międzyprzedsionkowej. Absolutnie unikalna w tej konfiguracji w skali świata operacja, który ostatecznie zakończyła się bardzo dobrym wynikiem. Tu bardzo pomogło to, że jesteśmy kardiochirurgami.

W tymże roku dokonywaliśmy z powodzeniem przeszczepienia z powodu wtedy całkowicie nowej choroby COVID-19. Przeniesienie się do naszego docelowego oddziału w nowej części budynku UCK, zgodnie z tym, co zapowiadałem, zaowocowało ponad podwojeniem liczby kwalifikacji oraz praktycznie podwojeniem liczby wykonywanych transplantacji. Staliśmy się jednym z kilkunastu najbardziej prężnych ośrodków w Europie. Co prawda daleko nam jeszcze, przynajmniej pod względem liczby wykonywanych transplantacji, do elitarnej grupy 4 – 5 ośrodków na świecie przekraczających 100 transplantacji rocznie, ale proszę wierzyć, że mamy powody do zadowolenia. Te elitarne ośrodki mają za sobą 40 lat rozwoju. Całkiem niedawno w bardzo renomowanym piśmie medycznym „Chest” opublikowano artykuł dotyczący przykładu wzorcowego modelu otwarcia nowego ośrodka przeszczepiania płuc w oparciu o przykład szpitala w stanie Iowa. Chcę z dumą powiedzieć, że w żadnym z parametrów podawanych w tym artykule ośrodek w Gdańsku nie był gorszy niż przytaczany wzorcowy ośrodek, a w kilku ważnych parametrach jesteśmy nawet nieznacznie lepsi.

Dlaczego przeprowadzenie jednoczasowego przeszczepu serca i płuc u niektórych pacjentów jest w ogóle konieczne? Jak duża jest skala problemów zdrowotnych u polskich pacjentów, którzy takiego zabiegu potrzebują lub będą w przyszłości potrzebować?

W ostatnich 20 latach dokonał się ogromny postęp w leczeniu chorób krążeniowo-oddechowych. Poznano i zrozumiano patofizjologię tych chorób i ich wpływ na pozostałe organy. Opracowano wiele skutecznych leków i nauczono się wykorzystywać ich potencjał. Powstały bardzo zaawansowane urządzenia do mechanicznego wspomagania krążenia oraz zastępujące również funkcję płuc. Powstały możliwości operacji naprawczych serca (w określonych wadach) połączonych z jednoczasowym przeszczepieniem płuc. W Gdańsku wykonaliśmy już taką bardzo unikalną operację połączoną z przeszczepieniem płuc. To wszystko pozwoliło w ostatnich latach bardzo zredukować liczbę wskazań do leczenia jednoczasowym przeszczepieniem serca i płuc, zastępując to leczenie przeszczepieniem samych płuc lub samego serca lub implantacją urządzeń mechanicznych. A jednak mimo tych wszystkich osiągnięć nadal pozostała grupa chorych z tak zaawansowanym uszkodzeniem i serca, i płuc, u których jedynym sposobem leczenia pozostaje ich jednoczasowe przeszczepienie. Takimi właśnie chorymi są zarówno ci pacjenci, u których już wykonaliśmy te przeszczepienia, jak i ci, którzy na naszej liście czekają na dawcę.

Nie potrafię powiedzieć jak duże w skali kraju okaże się zapotrzebowanie na takie operacje. Ponieważ przez ponad 20 lat te operacje nie były wykonywane, więc pacjenci nie byli kierowani do takiego leczenia. W skali gdańskiego ośrodka, gdzie już od pewnego czasu przekonywaliśmy kolegów kardiologów i pulmonologów, że UCK jest w pełni przygotowane na takie leczenie, pacjenci byli kierowani i ostatecznie powstała lista pacjentów formalnie zgłoszonych jako oczekujących na jednoczasowe przeszczepienie. W skali regionu widzę zapotrzebowanie na 4 do 5 takich przeszczepień rocznie. Ale ile w całej Polsce? Widzę obecnie odzew kolegów z innych regionów kraju, którzy na wieść o naszym sukcesie przysyłają dokumentację pacjentów będących pod ich opieką. Oczywiście nie wszyscy skierowani pacjenci będą zakwalifikowani, bo część nie będzie spełniać różnych kryteriów pozwalających ostatecznie na podjęcie decyzji o przeszczepieniu. Zobaczymy. Czas pokaże. A my musimy wykonywać kolejne takie przeszczepienia i pokazywać, że procent powodzeń jest odpowiednio wysoki, a pacjenci odzyskują dobrą jakość życia. Jesteśmy w pełni przygotowani.

W międzyczasie, gdy materiał wywiadu był przygotowywany, odebrał Pan wyróżnienie „Portrety Medycyny Polskiej” w kategorii Wydarzenie Rynku Zdrowia 2023 dla dwukrotnych jednoczasowych operacji przeszczepu płuc i serca w UCK – jeszcze raz serdecznie gratulujemy Panu i całemu zespołowi!

Miejmy nadzieję, że program transplantacji płuc w UCK okaże się krokiem milowy w rozwoju polskiej transplantologii. Bardzo dziękujemy za rozmowę.

Zdjęcia: Sylwia Mierzewska UCK