Jak podróż do Indii może zmienić życie? Czym właściwie jest Holistyczny Kurs Redukcji Stresu i jakie metody terapeutyczne łączy? Dlaczego filozofia medycyny ayurvedyjskiej jest tak niezwykła? Na pytania redakcji Zatoka Piękna odpowiada Eliza Taworska, założycielka Ośrodka Terapii Holistycznych Cisza.
Małgorzata Mrozek: Co spowodowało, że zdecydowała się Pani stworzyć Ośrodek Terapii Holistycznych Cisza?
Eliza Taworska: Inspiracją do stworzenia Ciszy stała się zapewne niezwykła podróż, jaką jest całe moje życie. W tej podróży szczególne miejsce mają Indie, do których podróżuję od wielu lat, prowadzę tam działalność charytatywną i uczę się Ayurvedy i medytacji. Będąc w Indiach nauczyłam się bezustannie podróżować z umysłu do serca, żyć uważniej, spokojniej, upatrując szczęścia w życiu dokładnie takim, jakie na dany moment jest. Ludzie od tysięcy lat próbują zmieniać innych ludzi i wszystkich wokół, uzależniając od tego swoje szczęście, ale jeszcze nikomu się to nie udało. To rodzi frustracje i cierpienie. Oddaliliśmy się od naszych wartości, czekając na coś, co nigdy nie nastąpi, bo życie pozbawione upadków i trosk jest po prostu iluzją. Wszystko się zmienia, dzień zastępuje noc, liście spadają z drzew, a my każdego dnia stajemy się starsi. Wszystko przemija. Szkoda czasu na codzienne splątanie w emocjach obniżających jakość naszej egzystencji. Na pograniczu mistycznych Indii i dynamicznie rozwijającej się Europy żyłam sobie wiele lat, podążając za tym, co mi służy. Rozplątywałam supły w umyśle, które przypominały mi o powinnościach, a ograniczały dostęp do tego, kim naprawdę jestem. Długo myślałam, że Zachód nie jest gotowy na odpuszczenie „mody na sukces”, ale kiedy zaczęłam prowadzić kursy trenerskie dla przyszłych nauczycieli medytacji w edukacji wczesnoszkolnej w Gdańsku, upewniłam się, że stworzenie miejsca z przestrzenią na pracę z umysłem, ciałem i duchem będzie odpowiedzią na potrzeby zestresowanych, przepracowanych i zatroskanych ludzi. W ciągu dwóch lat ponad 200 nauczycieli zapisało się na moje zajęcia. Pomyślałam, że w codziennej gonitwie o przetrwanie oddaliliśmy się od siebie, przestaliśmy akceptować prawdziwą naturę i uzbrojeni w przekonania udajemy silnych i niezniszczalnych, ludzi zdolnych do nieludzkich wyczynów. Moda na Wschód wprowadziła dużo dobra, ale też wiele nieporozumień. Marzyłam o stworzeniu miejsca wspierającego ludzi w podejściu holistycznym, w dokładnym tego słowa znaczeniu. Dlatego mamy salkę do medytacji, salon terapeutyczny i prawdziwy gabinet Ayurvedy. To jest dopełnienie mojej wieloletniej pracy w roli mediatora, coacha, trenera międzykulturowego.
Jaki cel stawiała sobie Pani, tworząc Ciszę?
Cisza w środku miasta, usadowiona w starym domu z niebieskimi drzwiami, otulona bujnym, dzikim ogrodem. Sama byłam ciekawa, czy tajemnica zamknięta za tymi drzwiami będzie budziła ciekawość. Tworząc to miejsce, detal po detalu, pragnęłam, aby goście czuli się jak w domu. Przywiozłam wszystko, co mogłam przywieźć z Indii, by oddać najprawdziwszy ich obraz. Dziś, po roku działalności ludzie mówią, że Cisza ma duszę, jakąś magię. Właśnie obchodzimy pierwsze urodziny. Sukces tego miejsca mierzę miarą odpuszczonych kłótni, zagojonych serc, oswojonych lęków i wewnętrznych przemian wielu ludzi, którzy mogą spokojnie spać. Przecieram oczy ze zdumienia, że to naprawdę się dzieje. Oto właśnie jest odpowiedź na pytanie, co spowodowało, że Cisza istnieje - po wielu latach doświadczeń i poszukiwań, uwierzyłam, że wszyscy ludzie, podobnie jak ja potrzebują czuć się ważni, zaopiekowani i bezwarunkowo kochani, niezależnie od tego, jakie usługi im oferujemy. Nie wymyśliłam medytacji, Ayurvedy ani Terapii ACT opartej o Akceptację i Zaangażowanie. Z ludzką życzliwością rozpaliłam ogień, w domu, do którego drzwi dla każdego są otwarte. Można przyjść na masaż, proces terapeutyczny, medytację, konsultację ayurvedyjską lub pełne oczyszczanie organizmu, a można przyjść wypić herbatę, poczytać rozdział książki (nie pożyczać!), posłuchać muzyki i porozmawiać. Tylko tyle, a może w dzisiejszym chaosie aż tyle.
Jaki wpływ na stworzenie ośrodka miały Indie?
To, kim dziś jestem zawdzięczam w dużej mierze Indiom, to one nauczyły mnie ufać nieznajomym, bać się na tyle, by nie unikać działania i nie być zbyt surowym dla siebie i świata. Więcej tańczyć w deszczu i spotykać się z ludźmi bez okazji. Odpuszczać, kiedy ból przeszkadza mi cieszyć się chwilą i decydować w co chcę wierzyć. Dlatego wiem, że gdyby nie Indie, nie byłoby tego miejsca. Wszystko, co wyjątkowe i okrutne przychodzi do nas samo, w odpowiednim momencie. Dawno temu podczas mojej podróży po Indiach zgubiłam w górach torbę z paszportem, kluczami, pieniędzmi i telefonem. Wszystkim, co warunkuje byt w obcym kraju na drugim końcu świata. Mieszkańcy okolicznych wiosek w promieniu 30 km wyszli z plantacji herbaty w poszukiwaniu mojej zguby i odnaleźli ją, a potem oddali nienaruszoną. Zostawiłam tam swoje serce. Co roku wracam w to miejsce, jest dla mnie szczególne. Rok później wyjechałam ponownie, aby pracować w ośrodku dla osieroconych dzieci w Karnatace w Indiach, a później założyłam Fundację Global Language, której celem jest między innymi wsparcie edukacji kobiet i dzieci żyjących na obszarach wiejskich i slumsach indyjskich. W kolejnych latach brałam udział w projektach wolontariackich w New Delhi, Tamilnadu i Kerali. Uważnie obserwowałam i uczyłam się, jak odmiennie można traktować życie, witać je i żegnać, jaką frustrację w ludziach budzą oczekiwania, a jak spokojny jest byt, kiedy je wyłączymy.
Przyglądałam się indyjskiemu poczuciu czasu, którego utrata nie paraliżuje człowieka i uczyłam się stąpać powoli, czuć każde ziarenko piasku pod stopami. Indie nadały mojemu życiu głębszy sens i nauczyły mnie akceptować rzeczywistość. Pozwoliły zrozumieć, ze największym sensem mojego istnienia jest relacja z drugim człowiekiem i kiedy spojrzę za siebie za kilkadziesiąt lat, tylko kilka spraw uznam za ważne. To spojrzenie z dystansem na pejzaże życia zawdzięczam moim nauczycielom medytacji i Ayurvedy, z którymi jestem w stałym kontakcie. Widziałam, jak są wzruszeni i dumni, kiedy podczas ich pierwszej wizyty w Europie odwiedzili Ciszę. Wszystko, co wydarza się w Ośrodku jest związane z Indiami. Medytacja i praktyka uważności, której miałam wielki zaszczyt i szczęście uczyć się u źródła w buddyjskich ośrodkach w Małym Tybecie. Każdego roku podróżuję do Dharamsali, by uczestniczyć w wykładach HH Dalajlamy i przyjmować praktyki od nauczycieli. Ayurveda poznawana przeze mnie u nauczycieli, którzy prowadzą swoją praktykę lekarską w indyjskich wioskach i wykorzystują ją zgodnie z prawdziwą definicją, jako system medyczno-terapeutyczny, nie zaś atrakcję turystyczną.
Twierdzi Pani, że ciało, umysł i dusza są nierozłączne. Jak to przekonanie wpłynęło na ostateczny kształt Holistycznego Kursu Redukcji Stresu?
Holistyczne podejście rozumiem jako pracę z ciałem, duszą i umysłem. To nie są odrębne, samotne planety. Uczestniczyłam w różnych kursach. W Polsce i w Indiach. To, co rozwija nas najmocniej i wzmacnia to rutyna i bezustanne pozostawanie w roli ucznia, a to tworzy filozofię życia. Tego nauczyły mnie Indie. A więc ja nie mogę nikogo tego nauczyć, mogę pokazać drogę, mogę zainspirować i czuwać. Opracowałam trzymiesięczny program w podejściu kontemplatywnym, łączący wiedzę o psychologii zachodniej z mądrościami Wschodu. Od dawna pracowałam nad skuteczną, kompletną, holistyczną metodą redukcji stresu i polepszenia jakości życia. Ważną rolę w procesie tworzenia odegrały moje osobiste doświadczenia w walce ze stresem oraz praktyka medytacyjna. Równie istotna w procesie przywracania równowagi emocjonalnej i radości życia jest dla mnie praca z ciałem, dlatego korzystam z wiedzy o Ayurvedzie - medycynie starożytnych Indii i tam też ukończyłam wiele kursów, między innymi Zastosowanie Ayurvedy w walce ze stresem.
Co warto wiedzieć o Ayurvedzie? Jakie metody przywracania równowagi zakłada filozofia medycyny ayurvedyjskiej?
Historia Ayurvedy sięga pięciu tysięcy lat, a jej narodziny owiane są licznymi legendami, z wielką pasją opowiadanymi przez najstarszych mieszkańców Indii. Starożytne przekazy mówią o tym, że dzięki praktykom duchowym Brahma odkrył, że w każdym istnieniu jest energia, a wszystkie ciała fizyczne, w tym ciało człowieka, składają się z pięciu elementów: ziemi, wiatru (powietrza), przestrzeni (eteru), ognia i wody. Ayurveda jest filozofią życia, a przyjęta przez człowieka koryguje nierównowagę dosh i pomaga zachować doskonałą harmonię między ciałem, umysłem i duszą. Składają się na nią masaże, terapie olejowe, żywienie, zioła i suplementy oraz praktyki wyciszające.
Ponad 70% ludności tego kraju korzysta wyłącznie z medycyny naturalnej. Moi nauczyciele lekarze Ayurvedy prowadzą praktyki w ramach wiejskiej przychodni w Dharamkot w stanie Himachal Pradesh i szpitala w Kerali, gdzie każdego dnia spotykamy tłumy miejscowych. To, co wyróżnia mieszkańców tych wiosek w podejściu do zdrowia, to z pewnością dbałość o profilaktykę oraz akceptacja i rozumienie, że długie życie w zdrowiu to systematyczna, codzienna dbałość o siebie, zgodnie z filozofią medycyny ayurvedyjskiej. A na to składają się jakość snu, dbałość o ciało, spożywanie posiłków zgodnie z typem (doshą), jaki reprezentujemy, relacje w jakich na co dzień funkcjonujemy oraz dbałość o harmonię i spokój. Mądrość Ayurvedy można w pełni poznać korzystając z uzdrawiającego Programu Przywracania Równowagi i odnowy biologicznej, zwanej w sanskrycie Panchakarmą. W Ciszy funkcjonuje jeden z niewielu w Polsce gabinetów, oferujący pełną Panchakarmę, rekomendowaną przez Ayurveda Clinic w Dharamkot.
Po jakie praktyki ayurvedyjskie sięga Pani w programie? W jaki sposób Ayurveda wpływa na walkę ze stresem?
W ramach kursu mamy szansę poznać swoje Prakriti i Vikriti, czyli tzw. stan pierwotny z urodzenia i informacje o sobie na dziś, czyli stan związany z zaburzeniami i procesami zachodzącymi w organizmie w wyniku przyjętego stylu życia. Mając pełne informacje o sobie, a więc jakie jest nasze Vikriti, możemy określić zalecenia żywieniowe i wybrać rytuały, w tym masaże, oleje, zioła, które poprawią nasze samopoczucie, wpłyną na równowagę emocjonalną, a przy dłuższym stosowaniu będą zapobiegać problemom ze zdrowiem, także psychicznym.
Jak bardzo kurs jest zbliżony do współczesnych metod stosowanych w psychoterapii? Holistyczne podejście do walki ze stresem wymaga zapewne połączenia Ayurvedy z innymi metodami terapeutycznymi?
W kursie łączę Ayurvedę, medytację i terapię ACT (Akceptacji i Zaangażowania), jako zbadaną i skuteczną metodę terapeutyczną wywodzącą się z tzw. trzeciej fali terapii poznawczo-behawioralnej. Terapia ACT, w przeciwieństwie do innych nurtów, prowadzi nas do osiągnięcia akceptacji i spokoju w świecie rzeczywistym, pozwala nam wyjść poza wyobrażenia, myśli i przekonania, które rodzą podobne emocje, jak zdarzenia. Uczy nas, że ludzie mogą cierpieć nie tylko w wyniku jakiegoś zdarzenia, ale też żyjąc w świecie wyobrażeń o nim, przewidując przyszłość lub będąc więźniem przeszłości. ACT pomaga nam wydostać się ze świata iluzji, zaakceptować ból, smutek, zazdrość i żal jak każdą emocję, którą człowiek odczuwa. Ale uczy nas też dystansowania się do nich, skraca cierpienie i wnosi spokój w życie takim, jakie ono w danej chwili jest.
Terapia ACT sama w sobie zawiera dużo praktyki z uważnością, oddechem, sprawdzaniem, ekspozycją. Charakteryzują ją szczególna, bo równa relacja między terapeutą a uczestnikiem, praca na wartościach i duchowości oraz wykorzystanie medytacji. Tzw. trzecia fala stanowi ważny obszar rozwoju współczesnej psychoterapii, jako wspierająca metoda wykorzystywana jest w leczeniu zaburzeń psychicznych czy zaburzeń depresyjnych, a samodzielnie świetnie radzi sobie z lękiem, stratą, wypaleniem zawodowym, niską samooceną, problemami dorastania i wychowawczymi, negatywnym myśleniem o sobie i świecie, odrzuceniem, relacjami w związkach i wieloma innymi trudnościami, które obniżają jakość życia.
I medytacja, codzienna praktyka umysłu i duszy, droga do pogodzenia się ze sobą i światem. Kiedy uczysz się medytować, rozumiesz, że obserwacja własnych myśli poprzez medytację może stać się drogą do bycia blisko siebie, bez oceny. Odczuwasz spokój w środku chaosu, a umiejętność odpuszczania staje się twoją największą siłą i mądrością. Kiedy nie dyskutujemy z umysłem, nie pozwalamy myślom zakorzeniać się i decydować o naszym samopoczuciu. Praktyka medytacyjna jest jednym z trzech elementów kursu. Każdy może się tego nauczyć.
Jak rozpoznać, że znajdujemy się w momencie, kiedy taki Holistyczny Kurs Redukcji Stresu mógłby nam pomóc i zapobiec głębokiej depresji?
Ciało daje nam wiele sygnałów o tym, że powinniśmy zająć się sobą. Bóle głowy, szczególnie migrenowe, bóle pleców, chorujące stawy czy problemy z układem pokarmowym mogą informować nas, że należy zadbać o równowagę emocjonalną i spokój. Problem ludzi polega na tym, że ludzie, często świadomi już nadchodzącego zagrożenia, czekają aż przejdzie samo. Depresja nie jest śmiertelną chorobą, ale nieleczona prowadzi do śmierci. Kiedy odczuwasz przygnębienie, to, co dotychczas cię cieszyło nie daje ci już radości, unikasz wyjścia z domu, wychładzasz relacje, jedzenie staje się trudniejsze i coraz częściej pojawia się pustka i brak sensu, to znak, że warto sprawdzić, co się ze mną dzieje. Kurs jest polecany wszystkim osobom, które chcą zadbać o siebie zanim pojawią się te objawy, jak też dla tych, którzy już podjęli leczenie i/lub psychoterapię. Dla osób leczonych farmakologicznie ostateczną decyzję o udziale podejmuje lekarz. Kurs oferuje zbiór praktyk z ciałem, wybranych medytacji i ćwiczeń oraz metafor zaczerpniętych z terapii ACT, które uczestnik może samodzielnie stosować w domu po zakończeniu kursu. Ale wielką siłą jest energia grupy i wspólna praktyka medytacyjna po zakończeniu kursu. Nikt nie zostaje sam.
Co znaczy Pani zdaniem zwyciężyć ze stresem i czy jest to w ogóle możliwe? Tyle się mówi o tym, że stresu nie da się wyeliminować.
W pędzącym świecie stresu nie da się wyeliminować. Pełni on też ważną funkcję, powala ochronić się przed nadchodzącym niebezpieczeństwem, w pewnych sytuacjach mobilizuje. Stres staje się destrukcyjny i niebezpieczny dla naszego zdrowia, kiedy zaczyna odcinać nas od rzeczywistości, powoduje, że przestajemy żyć chwilą obecną i kiedy jest przewlekły, czyli trwa długo. To już jest moment, w którym należy zadbać o siebie. Według Ayurvedy to właśnie stres odpowiada za większość chorób, na które zapadamy. Czy można zwyciężyć ze stresem? Odczuwać go będziemy zawsze, ale czy będziemy go pielęgnować i rozwijać, zależy wyłącznie od nas samych. A wszelkie działania, które podejmiemy w walce o spokojne i szczęśliwe życie jest kwestią ważności i wyboru, a także zmiany nawyków, przekonań i wprowadzenia rutyny.