Smog nie odpuszcza, o czym przekonuje się chyba każdy, kto na zewnątrz spędza choć odrobinę wolnego czasu. Niestety, nawet brak wyczuwalnych pyłków nie świadczy o tym, że powietrze jest czyste. Problem odbija się niestety nie tylko na naszym zdrowiu jako takim, ale i na kondycji skóry. Efekt? Rynek kosmetyczny podbijają produkty do pielęgnacji anti-pollution i nic nie wskazuje na to, żeby niebawem trend miał się odwrócić.

 

Kosmetyki anti-pollution już w grudniu okrzyknięto jednym z wiodących trendów urodowych na rok 2018. Stało się tak nie bez powodu. Wszak tylko w drugiej połowie 2017 roku w Wielkiej Brytanii sprzedaż produktów do pielęgnacji anti-pollution wyniosła aż 3,1 mln funtów. W mediach branżowych pojawiły się więc odważne tezy. Niewykluczone bowiem, że w nadchodzących miesiącach o tego typu preparatach będzie się słyszeć częściej niż o pielęgnacji anti-aging. Powód? Zainteresowani tematem millenialsi kładą nacisk na walkę z efektami zanieczyszczeń, ponieważ zauważają je już teraz. Co więcej, produkty anti-pollution pełnią przy okazji rolę kosmetyków przeciwstarzeniowych. Innymi słowy, stosuj je, a upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu.

 

Kosmetyki anti-pollution

Coraz większa świadomość odnośnie wpływu zanieczyszczeń na skórę sprawia, że ludzie chętniej szukają produktów, które by ich przed nimi chroniły. Nie zmienia to faktu, że chociaż korzystanie z kosmetyków z filtrami SPF jest już powszechne, preparaty anti-pollution stanowią jeszcze nowość. Ostatnimi czasy do swoich linii pielęgnacyjnych wprowadzają je jednak kolejne marki kosmetyczne, niekiedy wręcz zaskakując tym swoich klientów. Podobnie było z maskami antysmogowymi, które po kilku latach na szczęście przestały zadziwiać. Eksperci są zgodni: w 2018 roku tak samo popularne staną się kosmetyki anti-pollution. Tylko co właściwie kryje się pod tym nie do końca jasnym określeniem?

Kosmetyki anti-pollution to produkty, które po aplikacji na skórę tworzą barierę ochronną zabezpieczającą ją przed szkodliwym działaniem smogu oraz promieniowania UV. Dodatkowo zwalczają one wolne rodniki, odbudowują skórę, a ponadto łagodzą podrażnienia oraz nawilżają. Tak wszechstronne działanie kremów czy serum jest koniecznością – zanieczyszczenia przyczyniają się bowiem do stanów zapalnych skóry, nasilenia trądziku oraz przebarwień. Pod wpływem stresu oksydacyjnego (czyt. wzmożonej produkcji wolnych rodników spowodowanej działaniem m.in. pyłów drobnocząsteczkowych oraz metali ciężkich) cera szybciej się starzeje, dlatego tak ważne jest, aby reakcja na czynniki zewnętrzne była natychmiastowa.

Co sprawia, że kosmetyki anti-pollution nie są produktami zwalczającymi szkodliwe działanie zanieczyszczeń tylko z nazwy? Odpowiedź wydaje się prosta: oczywiście ich skład. W dobrym kremie ochronnym obecne są oleje naturalne bogate w witaminy AE (zwalczają wolne rodniki), łagodząca alantoina, niacynamid (wzmacnia barierę ochronną), opatentowane kompleksy ekstraktów roślinnych (zapobiegają nadprodukcji wolnych rodników spowodowanej działaniem metali ciężkich). W cenie są wszystkie składniki działające antyoksydacyjnie i to na nie powinno się zwracać uwagę, poszukując swojego pierwszego kremu miejskiego.

 

Krem miejski, czyli jaki?

Trend zapoczątkowały oczywiście marki azjatyckie, które musiały odpowiedzieć na potrzeby okolicznych mieszkanek, zmuszonych do życia na uprzemysłowionych terenach. Kiedy zanieczyszczenia dały się im we znaki, czego dowiodły m.in. przeprowadzone w Pekinie badania, producenci rozpoczęli prace nad kompleksami składników, które byłyby wstanie im skutecznie pomóc. Na rynku zaczęły pojawiać się pierwsze kosmetyki określane właśnie mianem anti-pollution. Kilka lat temu trend podchwyciły marki europejskie, co zważając na popularność kosmetyków azjatyckich w tym regionie, było wręcz koniecznością. Coraz większym zainteresowaniem zaczęły się cieszyć maseczki intensywnie oczyszczające, serum dotleniające oraz kremy ochronne i regenerujące.

Kosmetyki anti-pollution zaczęły wreszcie powstawać także w Polsce. Przyczyniły się do tego m.in. głośne dyskusje na temat panującego w polskich miastach smogu. Jednym z pierwszych brandów, które zaproponowały tego typu produkty klientkom, była Farmona. Jakiś czas temu całą serię poświęconą ochronie skóry przed działaniem czynników zewnętrznych wypuściła chociażby marka FlosLek. Grzechem byłoby nie wspomnieć także o miejskim kremie ochronnym Resibo, który początkowo dostępny był tylko w zestawie z innymi kosmetykami. Komplety proponowane przez markę rozeszły się w zaledwie kilka minut, zapotrzebowanie na produkty anti-pollution w Polsce wydaje się więc ogromne.

W pielęgnacji mającej na celu ochronę przed czynnikami zewnętrznymi najważniejsza jest oczywiście regularność. Choćby z tego powodu w pierwszej kolejności warto pochylić się nad kremami miejskimi, czyli po prostu kremami na dzień, które chronią przed tzw. miejskim stresem. W nich coraz częściej oprócz olejów roślinnych i witamin stosuje się warty uwagi ekstrakt z algi brunatnicy, który dzięki zawartości mikroelementów, witamin oraz aminokwasów zwalcza wolne rodniki i działa ochronnie.

Takiego typu produkty działają jak niewidoczna maska antysmogowa dla skóry, jednocześnie zapewniając jej odpowiedni poziom nawilżenia, a także ochronę przed promieniowaniem – nie tylko słonecznym, ale i niebieskim światłem emitowanym przez monitory oraz ekrany smartfonów.